środa, 27 lipca 2011

Karma

A może jednak powinienem się nawrócić na fotografowanie?
Wyjąć z lodówki, któryś z negatywów i sfotografować nagą kobietę?
Albo uciec w kierunki mi całkowicie nieznane jak martwa natura, makro?

Ledwo podjąłem decyzję o zakopaniu aparatów w głębinach szaf, a posypały się telefony.
Dzień dobry, czy pan ma może wolny termin w sobotę za 2 tygodnie, bo wiem pan, bo ślub, bo wie pan, bo w niedzielę chrzciny, bo ....
Wewnętrzny dysonans, a odpowiedź trzeba dać w ułamku sekundy. Zrobić i zarobić czy odpuścić i weekend spędzić na nic nierobieniu?
Tak, tak, proszę poczekać, sprawdzę czy mam wolny termin.... OK, to będzie kosztować tyle i tyle. Zgoda.

I w ten sposób cały mój misterny plan by zakończyć wojnę, którą prowadzę z estetyką, kiczem, przesłaniem, sensem fotografii, legł w gruzach.

W lodówce czeka kilka rolek, do przetestowania zenit fotosnajper, ehhh.

Fotografia jest gorszym nałogiem niż alkoholizm, odwyk nic nie daje, a jedynie zaostrza apetyt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz