piątek, 22 kwietnia 2011

karuzela

Wesołe miasteczko, wesołe miasteczko!
Zbierałem się kilka dni, żeby tam się wybrać.

W końcu zapadła decyzja - idę.
Środa, 21, spakowałem aparat i podeszwy w trampkach rozpaliłem do czerwoności.

Na miejscu kulturalnie spytałem czy można, żeby mnie nikt biczem po pęcinach nie przegnał.

Jak to w Kielcach. W środę parę minut po 21 to nie jest dobra pora.
Ludzi praktycznie brak, maszyny się nie kręcą.

Zdążyłem zrobić jedną klatkę gdy z głośników wybrzmiał dźwięk podobny do zamykania windowsa, zgasły światła, a niedobite bydło zaczęto wypędzać za płot.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz